Kwestionariusz Marcela Prousta:

Poniżej znajdziecie Państwo moje odpowiedzi na pytania zawarte w tzw. Kwestionariuszu Marcela Prousta. Mocno okrojone i skrócone odpowiedzi na te pytania znajdują się na stronie internetowej
http://wybierzpiswroclaw.pl/index.php/przegld-sejm/134-25-barbara-jach-kobielska
w informacji o mnie (przy informacji o kandydatach Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Sejmu R.P.). Ponieważ drastyczna skrótowość tamtej formy mnie uwiera - zamieściłam je tutaj w pełnej wersji, zgodnej z moimi intencjami.


1. Moja dewiza:

„Smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba” – komentarz pod rysunkiem smoka zawarty w wydanej w 1745-1746 r. pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej pt. „Nowe Ateny” autorstwa księdza Benedykta Chmielowskiego. Po ponad 250 latach te zabawne słowa - pomimo całej absurdalności - budzą mój optymizm i wolę mierzenia się z się z trudnymi zadaniami.

2. Główna cecha mojego charakteru:

Krótko tak bym to ujęła: rozważna i romantyczna, czyli... „dwa w jednym”.
Jestem idealistką, która potrafi z uporem dążyć do celu. Nie poddaję się łatwo i nie zrażam trudnościami. Bardzo nie lubię czuć się nieszczęśliwa, więc gdy sytuacja tego wymaga jestem gotowa dać z siebie dużo, żeby niekorzystną sytuację zmienić.

3. Cechy, których szukam u mężczyzny:

Na szczęście już nie szukam. Znalazłam odpowiedni zestaw w komplecie.
Szczerość, odpowiedzialność, lojalność, wiara w ideały, bezinteresowność, fantazja, pracowitość. Do tego empatia, ale też pogoda ducha, optymizm, poczucie humoru.
Odwaga i odrobina zdrowego dystansu do samego siebie.

4. Cechy, których szukam u kobiety:

Nie dzielę ludzi na mężczyzn i kobiety, raczej na dobrych i złych, mądrych i... nierozsądnych. Jednak chciałbym by kobiety swoim zachowaniem mobilizowały mężczyzn
do pracy nad sobą, by inspirowały ich do zachowań godnych dżentelmena.

5. Co cenię u przyjaciół:

Lojalność, szczerość, skrystalizowane poglądy (niekoniecznie identyczne z moimi), fantazję, to że są przewidywalni i to że potrafią zaskakiwać. Cenię to że są moimi przyjaciółmi i zaufanie którym mnie darzą. Wierzę że staję się lepsza, gdy staram się tego zaufania nie zawieść.

6. Moja główna wada:

Jestem idealistką i to sprawia że bywam naiwna. Cecha prawdopodobnie urocza u osiemnastoletniego dziewczęcia, ale w przypadku osoby w moim wieku - czasem może być irytująca.

7. Moje ulubione zajęcie:

Choć nie jestem sportowcem-wyczynowcem, pływalnia i stajnia - to miejsca gdzie czułam się jak właściwy człowiek na właściwym miejscu. Pływanie, jazda konna - od lat prawie nie mam na to czasu. Podobnie jest z żeglarstwem. W zamian wykorzystuję każdą okazję by obserwować przyrodę. Życie roślin i zwierząt nieodmiennie mnie fascynuje. Z zajęć bardziej „udomowionych” wymienić muszę akwarystykę. To taki niedrogi zamiennik podróży „dookoła świata”. Patrzę na moje pasiaste maleństwa (skalary, nie warchlaczki) i ciągle nie mam dość. Należałoby też wspomnieć fotografowanie i - choć to niemal trywialne - czytanie. Na koniec zostawiłam swoją pracę zawodową. Przygnębiają mnie rozbiórki i burzenie, lubię budowanie. Prawdziwą przyjemność sprawia mi obserwowanie jak chaos przekształca się w porządek i powstaje nowy twór - dzieło jeśli nie doskonałe, to w każdym razie piękne, a przynajmniej funkcjonalne.

8. Moje marzenie o szczęściu:

Szczęście rozumiem jako satysfakcję z życia po końcowym jego bilansie. Właśnie takie podejście do pytania o szczęście - w ujęciu profesora Władysława Tatarkiewicza - jest najbardziej zgodne z moim spojrzeniem na życie. W bliższej perspektywie marzę o Polsce, w której (odwrotnie niż w pewnym dowcipie) prawo byłoby podobne do amerykańskiego: wolność wypowiedzi obowiązywałaby nie tylko przed, ale i po wypowiedzi. Marzę też o tym, by kolejne 4 lata nie były znów czasem niespełnionych nadziei - dla mnie i dla Polski.

9. Co wzbudza we mnie lęk:

Nieuchronny upływ czasu. Ale czasem to lęk pozytywny, który mobilizuje. Świadomość że z czasem nie można walczyć skłania do zaprzyjaźnienia się z nim, pogodzenia i przyjęcia jako zasadę: co masz zrobić jutro zrób dzisiaj. Doświadczam też uczuć negatywnych. Taki lęk budzi we mnie bezduszność i nonszalancja władzy, która pokazuje że w ostatecznym bilansie los jednostki nie liczy się wcale i wszyscy jesteśmy tylko pionkami na planszy gry, prowadzonej przez tych, którzy uważają się za możnych tego świata.

10. Co byłoby dla mnie największym nieszczęściem:

Gdybym wskutek doświadczeń i tragicznych okoliczności straciła wiarę w Boga i dała się przekonać tym, którzy twierdzą że nie ma cudów. Wtedy poczułabym się straszliwie samotna i głęboko nieszczęśliwa.

11. Kim lub czym chciałbym być, gdybym nie był tym, kim jestem:

Mierzę wysoko ;-), chciałabym latać... Gdybym była mężczyzną chciałabym być pilotem samolotu - dużego pasażerskiego, lub ratowniczego. Jako kobieta - gdybym miała takie możliwości - chciałabym spróbować sił przy sterach szybowca. Jeśli miałabym nie być człowiekiem - chciałabym być ptakiem. Orłem latającym nad Polską, może kondorem w Andach... Ambitnie? A od czegóż jest wyobraźnia? Hmm, rzeczywiście, mierzę wysoko...

12. Słowa, których nadużywam:

Coraz częściej przyłapuję się na tym, że wypowiedzi zaczynam od słów: „pamiętam jak”... Widocznie mam już tyle lat za sobą, że mimo woli odwołuję się do osobistych doświadczeń i do tego co już było.

13. Ulubieni bohaterowie literaccy:

Randle Patrick McMurphy z „Lotu nad kukułczym gniazdem” - bohater powieści Kena Keseya. Może to przesada - chwalić pospolitego szulera i koniec końców przestępcę, lecz jest to postać symboliczna. Jeżeli „Lot nad kukułczym gniazdem” traktować jako głos w dyskusji o totalitarnym państwie i społeczeństwie, to ten hałaśliwy, żywiołowy łobuz - wybuchający bezczelnym śmiechem i kpiący z zasad obowiązujących na oddziale psychiatrycznym Szpitala w Oregonie - okazuje się nieoczekiwanie... sympatyczny. Kiedy bezwzględną władzę nad bezbronnymi z powodu choroby pacjentami sprawuje sadystyczna Siostra Oddziałowa, ich rzecznikiem staje się właśnie on. Widzi w nich ludzi i traktuje ich jak ludzi. Thomas Jefferson stwierdził kiedyś: „Republikę czekałby upadek, gdyby prawo głosu zyskała kanalia z zaułków wielkich miast”. Dwieście lat temu autor Deklaracji Niepodległości USA nie przewidział że nadejdzie czas, kiedy część społeczeńs-twa uważana za elitę osiągnie morale kanalii. Na szczęście kiedy te rzekome elity zawodzą, nadzieję ludzkości uosabia człowiek pozornie nikczemny. Randle McMurphy nie odniósł zwycięstwa - nie poprawił ostatecznie losu pacjentów - więźniów Siostry Oddziałowej. Lecz dał im coś ważnego - przez chwilę znów byli wolni. Gdy zdarza mi się zderzyć z bezduszną machiną w uszach brzmią mi jego słowa: „Ja przynajmniej próbowałem”. Próbuję więc i ja - bo smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba.

14. Ulubieni bohaterowie życia codziennego:

To anonimowi ludzie, jakich spotykam niemal codziennie: dziewczyna pomagająca spontanicznie obcej kobiecie zbierać jabłka, które wysypały się z przewróconej torby, młodzieniec – nieproszony, wnoszący innej pani torbę na kółkach do tramwaju. Ksiądz, który z prostotą powiedział krótko: "możecie państwo zbierać podpisy pod listami poparcia, ku chwale ojczyzny. Przecież to nasz wspólny dom." I jeszcze inny chłopak - cierpliwie czekający na psiaka obwąchującego w skupieniu znalezisko na trawniku, i inny - chroniący przed zimnym wiatrem pod kurtką małego szczeniaczka. Zapamiętuję te sytuacje skwapliwie - one niosą nadzieję.

15. Podziwiana postać historyczna:

Tak wielu mieliśmy bohaterów, tylu wybitnych Polaków. Mój wybór pada na wielkiego polskiego artystę - malarza. Paradoksalnie Jan Matejko - zagorzały polski patriota - nie miał polskich korzeni. Ojciec jego był Czechem, a matka pochodziła z Saksonii. Jednak to właśnie ten artysta zostawił nam w spuściźnie dzieła, które są wspaniałą lekcją historii Polski - jego przybranej ojczyzny. Przebiegam w myślach szybko te najbardziej znane: Bitwa pod Warną, Kazanie Skargi, Rejtan - Upadek Polski, Śluby Jana Kazimierza, Unia Lubelska, Batory pod Pskowem, Zawieszenie dzwonu Zygmunta na wieży katedry w Krakowie, Hołd Pruski, Bitwa pod Grunwaldem, Kościuszko pod Racławicami, Sobieski pod Wiedniem, Konstytucja 3 Maja 1791 roku. „Długi łańcuch ludzkich istnień, połączo-nych myślą prostą, żeby Polska była Polską”. Na koniec wykazu arcydzieł: Poczet Królów Polskich. I wreszcie: Astronom Kopernik czyli rozmowa z Bogiem. A na ten korowód bohaterów patrzy Stańczyk - milczące sumienie narodu.

16. Czego nie cierpię ponad wszystko:

Potoku słów pozbawionych treści, nachalnej agitacji. Bezmyślności, która tę agitację przyjmuje, braku refleksji, bezkrytycznego naśladowania i powtarzania cudzych słów lub zachowań. Nie znoszę wulgaryzmów i agresji, jaką te wulgaryzmy wyrażają lub wywołują. Nie cierpię też agresji zawoalowanej, ukrytej pod płaszczykiem pozornie gładkich, ale jadowitych słów, które ranią, a mogą zabić. Jestem zwolennikiem otwartej i uczciwej gry, osoby które próbują manipulować nieodwracalnie tracą a moje zaufanie.

17. Talent, który chciałbym posiadać:

Chciałabym umieć dobrze grać na jakimś instrumencie muzycznym - najchętniej na fortepianie. Dźwięki sypiące się jak perełki spod palców pianisty - trafiają prosto w serce. Nic tak nie wyraża smutku lub tęsknoty... Taka jest właśnie muzyka Chopina. Może jeszcze chór „Va, pensiero” z opery „Nabucco” Giuseppe Verdiego. Ale tu przydałaby się cała orkiestra, no i śpiewacy...

18. Miejsce w Wrocławiu, które jest dla mnie ważne:

Dużo jest miejsc we Wrocławiu które lubię, gdzie chętnie bywam lub spędzam wolny czas. Lecz wyróżniam okolicę położoną w widłach rzek Odry i Oławy, po obu stronach ulicy
Na Grobli. To rejon gdzie leży Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji SA, czyli popularne wrocławskie „Wodociągi”. Tam krzyżują się istotne magistrale tłoczące wodę dla wrocławian, tam znajduje się „centrum dowodzenia” ośrodka zarządzającego zaopatrzeniem w wodę i odprowadzaniem ścieków ze stolicy Dolnego Śląska, tam wreszcie (po sąsiedzku, przy ul. Walońskiej) znajduje się też od lat przedsiębiorstwo odpowiadające za dostawę ciepła do naszych mieszkań. W wyobraźni widzę podziemną wielokilometrową sieć rurociągów i niemal słyszę szum płynącej nimi wody. To dlatego tam właśnie czuję jak bije niewidzialne serce naszego miasta. Z racji wykonywanego zawodu od lat systematycznie bywam w MPWiK. Widzę jak zmieniają się tam pory roku i jak zmienia się samo przedsiębiorstwo. Lecz nadal wystarczy niewielki spacer wzdłuż ul. Na Grobli w kierunku Odry, by przy odrobinie szczęścia we mgle unoszącej się rankiem znad rzeki zobaczyć wzbijające się do lotu żurawie. Dopóki przy ul. Na Grobli panuje ta charakterystyczna nieco senna atmosfera, mam poczucie że nic nie grozi miastu i jego mieszkańcom. Są to tereny równie ładne co niedoceniane i chyba trochę zapomniane. I z tego można się chyba cieszyć, gdyż jak długo niewidzialny podziemny „krwioobieg” dostarcza życiodajną wodę mieszkańcom, możemy spać spokojnie. Jednak włodarze Wrocławia powinni pamiętać że MPWiK to nie tylko kawałek historii naszego miasta, ale miejsce o znaczeniu strategicznym. Od niego zależy dosłownie zdrowie i życie wrocławian. Mogliśmy się o tym przekonać w czasie powodzi 1997 r. Dlatego z niepoko-jem nasłuchuję sygnałów o planach przeniesienia MPWiK w inne miejsce – mniej atrakcy-jne dla deweloperów - oraz o zamiarze sprzedaży naszych „Wodociągów”. Uważam że przedsiębiorstwo dostarczające wodę mieszkańcom i odpowiadające za odprowadzenie i oczyszczenie ścieków powinno być pod szczególna ochroną i nie powinno podlegać regułom gry rynkowej. Dla czystej i zdrowej wody nie mamy alternatywy a w przypadku prywatnego właściciela chęć maksymalizacji zysku może prowadzić do ograniczania nakładów, co mogłoby być groźne dla naszego zdrowia i bezpieczeństwa. Na szczęście dopóki wrocławianie mają tzw. „wodę w kranie” mogą pozwolić sobie na luksus zapomnienia o istnieniu „Wodociągów”.




Copyright by Barbara Jach-Kobielska & Krzysztof Kobielski © 2011
Wszystkie prawa zastrzeżone - All rights reserved
 
 
Designed by Krzysztof Kobielski & Jacek Francuz from "MILESTONES-IT"